Czas na "mala" recenzje
1. Organizacja.
Tym razem MSM nie zawiodlo. GENIALNE naglosnienie... o niebo lepsze, anizeli i tak juz dobre z Armin Only.... wszystkie dzwieki idealnie czysto, zadnych przesterow, nadmiernego podbicia bassu, no i niesamowita, miazdzaca MOC !
Piwo w puszkach bylo w tej samej cenie co woda z kija
Ale nie korzystalem z tego przywileju
Napoi bylo opor do konca, kolejek tym razem zabojczych nie bylo.
Dzieki ograniczeniu liczby ludu do 6000, bylo zauwazalnie wiecej miejsca, niz na AO, wiec mozna bylo szalec nawet przy barierkach
Wejscie bezproblemowo, ogolnie wszystko na plus. BRAWO MSM !
2. Muzyczken
Bardzo dobry, energiczny warm up
BTW chce trackliste, bo jeden utwor mnie rozbil
Spelnil swoje zadanie... bynajmniej mnie "rozgrzal"
Second Mind zaczeli kozacko... The New World, Not Enough Time, LED, And Then itd. Pozniej poszedlem na asotowe piwo
Jak wrocilem grali konkretny uplift....a tym nie pogardze
O 21:00 wbil Roger.... tak jak genialnie zaczal, tak genialnie skonczyl.... Coral Sea, potem dowalil Catwalk, Crawling
Body Lotion, You're So Cool, All Saints Day, Verano itp, itd.
, kiedy uslyszalem "White Sand" myslalem, ze odlece.... ale to bylo nic... pod koniec zaje**al Back To You i Who Will Find Me
Do tego kilka live act'ow na pianinku.... MIAZGA !
Po Shahu wbil Lange... zaczal mocno
Ĺwietny utwor na poczatek... pamietalem go z GDJB bodajze, ale nie znam tytulu (prosze o pomoc)
Potem bylo tylko lepiej.... Floating Beyond (Electro Crazy Dub) z tym bassem z glosnikow mnie "zabil"
Potem chcialem odpoczac nieco.... ale zanim usiadlem uslyszalem moje kochane Oceania - Always (Stoneface & Terminal Remix)
od razu wbilem na parkiet
brzmialo genialnie ! Potem znowu chcialem usiasc ale uslyszalem wejsciowke Cygnes i wtedy juz zostalem na parkiecie
z tym naglosnieniem Cygnes nabralo nowego wymiaru.... cos niesamowitego
Potem gral nieco szybciej, wmieszal w to nieco klasyki, zagral genialne Lost Angels od Dj Eco... bajer w kazdym calu. Na poziomie Shaha, ale mocniej
Ferry zaczal srednio... gral mdly uplift bez wyrazu... ale sie rozkrecal....
Zaskoczyl mnie pozytywnie Angel Ace - 776 Miles
Bylo oczywiscie Radio Crash, Made Of Love, Out Of The Blue, Galaxia no i Human
.... ogolnie poza wymieniona nuta nic zaskakujacego
Troche sie zawiodlem, myslalem, ze bedzie bardziej konkretny set
Ale bylo dobrze
Niezly kontakt z publika i ten banan na mordzie przez 2h
Jules..... bylem niesamowicie zmeczony po poprzednikach, ale i tak troche sie naskakalem przy jego secie. Ogolnie stwierdzam, ze jesli zapraszac DJ'a, ktory ma zagrac mocno, to tylko Jules'a
Gosc jest niesamowity.... wykret jakich malo, genialny technicznie, wyczynial cuda za konsoleta
Gral niesamowicie mocno, ale i rytmicznie, melodyjnie... swietny dobor utworow (wiekszosc byla znana jako lekkie upliftingowe walki, lecz tu byly w hard trance'owych remixach).
Ogolnie bajer, chetnie bym jeszcze raz go "posluchal" - tym razem mniej zmeczony
Sherry zje**l totalnie IMO. Gral Stricte Hard Trance'owe nuty.... ogolnie caly set tylko lup lup lup... breakdown (oczywiscie bez klimatu) i znowu lup lup lup.... do bani.... dla mnie ewidentnie za mocno, musialem wyjsc na hol, bo nie wytrzymywalem nawet siedzac tego bitu. Przy jego secie bawili sie glownie ludzie, ktorzy nie maja wiele pojecia o trance... 80% publiki podczas jego seta to pustaki i opaleni frajerzy
Odpoczalem sobie i wbilem na Tiddeya
Zaczal hardo, balem sie, ze bedzie tak do konca, ale gral coraz lzej. Wiekszosc stanowil hard uplifting, ale pod koniec sypal nieco klasyka i lzejszymi upliftami
3. Publika.
Na poczatku prawie 100% stanowili fani trance'u
mile zaskoczenie
Piochu moze potwierdzic
I ta czesc publicznosci trzymala poziom spiewajac utwory itp., po prostu czujac ta muzyke
Stworzyli swietny klimat
Niestety mniej wiecej po 22 zaczelo sie schodzic mniej obeznane w gatunku towarzystwo.... w koncu roilo sie od dziwczyn z kilogramem tapety i burakow w dresach, tu tez obcislych, rozowych bluzkach. Pojawil sie nawet jakis as w bialym kombinezonie z kapturem.... czysta wixa na TX ? NO WAY !
Rozbil mnie typ, ktory przez 10 godzin stal w miejscu i machal rekami.... koks oczywiscie, a zrenice mial wieksze od galek ocznych (z wiadomych przyczyn)....
Ogolnie spodziewalem sie mniejszej ilosci takich przypalow. Ale nie bylo zle - nikt nie krzyczal "jazda" - bynajmniej ja nie slyszalem
Podsumowujac:
Organizacja:
9/10
Muza:
Warm Up 7/10
Second Mind 8/10
Shah 10/10
Lange 10/10
Corsten 9/10
Jules 8,5/10
Sherry - 3/10
Tiddey - 7/10
Publika i klimat:
7/10
Bardzo udana impreza... no i mam wymarzone zdjecie z Rogerem
Oooh BTW...
Pozdro dla Emilki i Przemka, ktorych wczoraj poznalem, no i oczywiscie dla reszty ekipy - Piocha, Iv, Dj Valo, Hefcia i dla grona GT, ktore sie na mnie czailo w ciemnym koncie namiotu piwnego