Strona 2 z 2

PostNapisane: 2009-02-24, 14:35
przez FLAJ
Dawid_Es napisał(a):Jak nie mozesz spelnic swojego marzenia, to chociaz zrob to dla mnie

dla Ciebie, a pozniej bedziesz bral 50% mojej wyplaty??? :lol: zartuje :*

Dawid_Es napisał(a):Ostatnio myslalem nad napisaniem ksiazki.

Ja ksiazke zaczelam pisac, wiem o czym ma byc, a nie umiem napisac, bo sie sama w niej zaplatalam po kilku rozdzialach :lol: Jak mialam 11 czy 12 lat tez pisalam, nawet fajne wyszlo, ale nie wiem gdzie to jest kompletnie... Lubie tez myslec czasami nad scenariuszami do filmow, taka robota by mi pasowala... Kiedys nagrywalismy film z wiara z klasy w gimnazjum, ja bylam scenarzystka i rezyserka, swietna sprawa, ale oczywiscie brak warunkow do krecenia, no i AKTORSTWA...

Dawid_Es napisał(a):Fly, a wez pobaw sie jeszcze slowem bardziej. Bo sens moze i ukryty, to slowo jest proste. Uzyj wiecej srodkow stylistycznych i retorycznych. Co by dzieciaki w ogolniaku na lekcji polskiego za kilka lat mialy problem z odczytaniem Twoich tekstow. Mniej doslownosci

Wlasnie ma byc proste... Wy i tak, tzn Ci co czytaja to, nie zrozumieja do konca sensu, nie poczujecie nigdy tego co ja, dlatego staram sie to wyrazic jak najprosciej. Wlasnie nie chce nikogo zrazac, piszac tak jak Mickiewicz, bopozniej czytanie wierszy zamiast przyjemnosci przeradza sie w horror.

PostNapisane: 2009-02-24, 14:39
przez Dawid_Es
Ale to Cie wyrozni z tlumu. Sprawi, ze bedziesz wyjatkowa. Chociaz wiadomo, ze juz jestes. Ale prosze Cie !! Stworz maly tomik, z Twoim zdaniem najlepszych wierszy, zloz to w Wordzie, albo nawet ja to moge dla Ciebie zrobic, i rozeslij po redakcjach/wydawnictwach. A nuz sie uda !!

PostNapisane: 2009-02-24, 14:51
przez FLAJ
Wlasnie Dawid ja nie wiem jak to zrobic, bo ja nie pisze na jeden temat i te wiersze sa z przeciagu 4-5 lat, wiec nie ogarniam tego w ogole. Poza tym nie zawsze pisalam wiersze, tylko np cos w tym stylu:

dwudziesty drugi

Stanelabym na glowie (a boje sie stac na glowie!), zeby tylko brzoskwinie mozna bylo nazywac cytrusami. Ĺťeby grejpfruty byly odwrotnie kwasne, niz sa. Ĺťeby swieczki mozna bylo zapalac woda, a pozar gasic ogniem. Stanelabym na glowie (a boje sie stac na glowie!), zeby tylko kwiaty umialy sie same podlewac. Ĺťeby wiosna byla jesienia. Ĺťeby kazde slowo "glod" bylo kromka chleba. Stanelabym na glowie (a boje sie stac na glowie!), zeby milosc byla nienawiscia, a nienawisc miloscia (w koncu na swiecie wiecej nienawisci, nie?). Ĺťeby slonce zachodzilo na wschodzie, a wschodzilo na zachodzie. Ĺťeby zolty wygladal jak niebieski. Stanelabym na glowie zeby tylko On mnie pokochal (przeciez juz nie boje sie milosci!)...


Iiii do czego to przytknac???

PostNapisane: 2009-02-24, 15:03
przez Dawid_Es
pociac to na strofy i zrobic z tego wiersz :D to jest wiersz bezstroficzny :D

[ Dodano: 2009-02-24, 15:10 ]
Fly masz cos mojego, cos czego nikt nie moze zrozumiec tylko ja. Jednak jest kilka momentow, ktore sa w miare zrozumiale i kazdy moze z nich wyciagnac wlasna prawde :)

"Ferdy musial byc naprawde uczuciowym czlowiekiem"

Stworze tekst niezrozumialy. Zawily, przewrotny, dla mnie. Postaram sie zrobic cos na ksztalt formy gombrowiczowskiej. Osobiste Ferdydurke, dla wlasnego odczytania, a podziele sie nim tutaj, abyscie zachodzili do glowy: „o co chodzi?!”.

19 dnia najgorszego poczatku, prowadzacego do najlepszego zakonczenia. W sprzeciwie wolnosci dla korzysci kazdego. Czekajac, parujac, oddychajac, odczuwajac dyskomfort towarzyszacy kazdemu. Odczuwam ulge i przekraczam progi prowadzace do zrozumienia.

Zrozumienie to na pozor dluga droga, ktora poprzedzona pewna iskra dorasta, wzrasta i kielkuje w nas. Tym razem przekonany o wlasnej nieswiadomosci, zastanawiajac sie, czy jest w tym glebszy sens, czy moze tylko doza zachwytu.

Trudno zdefiniowac uczucie, bowiem pelna ich gama doprowadza do takiej ilosci rozwidlen, ze najwiekszy pomnik przyrody, ktorej nieodlacznym elementem jest uczucie, nie pomiescil by tylu galezi na swoim grubym trzonie, rozciagnietym az do samej korony.

Ustosunkowane do obiektow, ktorych jest tysiace. Kazdy z nich inny buduje w kazdym cos innego. Gama ta powieksza sie, koloryt poglebia, a wzrasta nieporozumienie prowadzace do szczescia badz cierpienia.

Otoczony setka osob spogladam na obiekt. Jednostke, ktora prowadzi do wariackiego skupienia. Jednostka laczy sie z jej antonimem tworzac przeciwstawne polaczenie. O ironio! Idealne przeciwstawne polaczenie. Jednorodne polaczenie w tym przypadku tworzy przeciwienstwo normy. Krytykowane przeciwienstwo.

W tym przypadku nie brak normy, ale jej wystepowanie budzi sprzeciw. Kakofonia mysli.

Norma w normie jest odejsc. Rozluznic sie. Usmiechnac. Odetchnac. Moze stracic na chwile resztki rozumu na rzecz procentowego kropiciela, badz piecioliniowego ukladu spojnego jak budowa idealu. Zgryzc w sobie zazdrosc, by zachowac twarz i samolubny szacunek. Odejsc, starac sie powrocic do bolesnej normy.

Urojenie, prawda, szczerosc, zaklamanie, zbytnie wyobrazenie, a moze skromnosc? Zawilosc slowa, tekstu, zawiloscia umyslu, uczucia. Ferdy musial byc naprawde uczuciowym czlowiekiem.

PostNapisane: 2009-02-24, 18:27
przez han350
Twoja "Rozlana kawa"... Super rymy :) Nie no wg mnie to jest na prawde dobre :) hehe jak chcesz to ja moge nawet opracowac Ci caly tomik w wersji multimedialnej :D

PostNapisane: 2009-02-24, 22:34
przez FLAJ
polska nie Polska
polska to teraz pieklo
parzace mnie w dlonie
za kazdym razem gdy
chce wstac [do Ciebie]

polska to teraz waz
wijacy sie wokol mnie
za kazdym razem gdy
chce ukrasc stad [siebie]

polska to teraz chaos
szumiacy w mych uszach
za kazdym razem gdy
chce pasc [z tesknoty]

polska to teraz smierc
i predzej padne z milosci
niz dam sie tu trzymac
bo i tak umre!

[z tej polskiej glupoty!]

(27 VI 2007)

********************************************************

Wole byc diablem, niz udawac aniola.
Wole nie slyszec, niz sluchac kto wola.
Wole byc w piekle, wsrod diablow przekletych,
niz w niebie wsrod diablow w aniolow zakletych.

Wole nie widziec, niz patrzec na klamstwa.
Wole malec w piekle, niz sie nawarstwiac.
Wole pokazac, niz wytlumaczyc.
Wole byc nikim, niz cos tu znaczyc.

Wole niedole znosic codziennie,
Niz raz miec humor, raz zlosc zamiennie.
Wole sie skarzyc, niz tlumic cos w sobie.
Wole sie bronic, niz cofac w mowie.

Wole na zartach znac sie piekielnych,
Wole diabla jednego, niz aniolow wiernych.
Wole pokazac, co gra mi w duszy.
Wole sie schowac, nim ziemia sie ruszy.

Wole raz sklamac, niz klamac do woli.
Wole uciekac, niz czekac. To boli.
Wole za grzechy placic cierpieniem.
Niz za bledy ludzi moim istnieniem.

********************************************************
han350 napisał(a): hehe jak chcesz to ja moge nawet opracowac Ci caly tomik w wersji multimedialnej

jak sie zdecyduje na cos, to nie ma sprawy :* :D dziekuje :) :)

PostNapisane: 2009-02-25, 17:28
przez han350
To drogie dobre :) Podoba mi sie taki typ ;)

PostNapisane: 2009-03-08, 22:54
przez FLAJ
Ja bylam katem.

Tak lekko jak lisc na wietrze
pedzi w nieznane - szlam.

Kiedy b y l e s.

Tak lekko jak leci motyl
w wiosenny poranek - szlam!

Kiedy b y l e s!

Tak lekko jak banki mydlane
unosilam sie w przestworza.

Kiedy b y l e s.

Czulam - Twoje zimne usta
na mym ciele, niczym polarna zorza.

Kiedy b y l e s.

Widzialam - oczy Twe smutne
naklute bolem, jakby Cie torturowali.

(Ja bylam katem)

Slyszalam - glos Twoj z nadzieja
piescil moje dlonie

(spiewalam z oddali)

Najpierw Bog mi Cie dal
Pozniej mi Cie zabrali...

I myslec moglam
Myslec o tym kto
Kto popelnil pierwszy blad

Kiedy b y l e s.

Lecz faktow nic nie zmieni.
Faktu ze juz roku zero siedem

Latem!

Kiedy b y l e s...

To ja okazalam sie
prawdziwym...

KATEM

(teraz Cie nie ma)

(III 2009)


************************************************************************

Koniec koncow konca koniec

Wole glebe wachac gleboko,
niz tesknic za Twoim zapachem

Wole by trumny starej wieko,
nad moja glowa stalo sie dachem

Wole oczy zsypane miec ziemia,
niz tesknic za Twoim usmiechem

Wole by sny ktore Toba sie mienia,
wygasly razem z tym grzechem

I wole jezyk miec zesztywnialy,
niz tesknic za Twym pocalunkiem

Wole by robaki mnie w ziemi zzeraly,
niz bym gwalcic miala swe smutki trunkiem

Wole usta miec niezywe, zsiniale,
niz mowic wciaz mowic to samo

Wole do smierci powiedziec smiale:
"niech w koncu rozlozy sie cialo"

Niz meczyc sie z tym co mi dales,
co mialo zamienic sie w wiecznosc,
a zamienilo w litosc

Wole miec rece skostniale,
niz wyciagac je i tulic nicosc

Bo to jest nic, a nie cos
(...)

I wiem, ze nie bedzie to proste
Ĺťe trzeba bedzie zeby zacisnac
Powiedziec sobie jasno, wprost:
"Koniec"

I wiem, ze to nie bedzie tak latwo
Ale latwiej jest to, niz tamto
Łatwiej jest powiedziec sobie
"Koniec"
Niz przezywac codziennie to samo
od poczatku
Wracac codziennie do tego samego
watku

I wiem, ze nie bedzie mi lzej
I jeszcze nie wiem jak
I nie wiem czym
I kiedy
I gdzie

Ale wiem, ze kiedy juz pojde po smierc,
okaze sie, ze nie byla ona wcale taka straszna...

(8 III 2009)

PostNapisane: 2009-03-09, 00:06
przez tomal
Wow... Naprawde fajnie piszesz. Az ma sie ochote na wiecej :-) Pozdrawiam

PostNapisane: 2009-03-10, 21:13
przez FLAJ
Cztery prawdy zyciowe plci brzydkiej dotyczace

Zaufasz - zawioda.
Zaczekasz - nie przyjda.
Dostaniesz - zabiora.
Pokochasz to wyjda.

(9 III 2009)

</3

[ Dodano: 2009-04-01, 21:58 ]
Kwiecien
Ukradles mi serce! Ukradles mi dusze!
By to odzyskac, ziemie porusze!
Bo juz tylko tego... do szczescia mi trzeba!
Chmury na czesc tego, uwierz! zdejme z nieba!

Slonce zaleje oceanow morzem.
Gwiazdy polapie a pozniej zetne nozem.
I deszcz wysusze do suchej nitki ostatniej.
I mgla nam szara calkiem w oczach zblednie na dnie.

Teczy kolor zieleni ukradne.
Ze sniegu zrobie balwana.
Burze piorunem poraze.
Z ksiezyca ulepie rogala.
Wiatr sila przegonie.

Wpedze cala pogod-e w ok-r-utna
A-GO-N-I-Ę.

Chmury na czesc tego, uwierz! zdejme z nieba...
Bo tylko tego... do szczescia mi trzeba...
By to odzyskac, ziemie porusze...
Ukradles mi serce... Ukradles mi dusze...

(1 IV 2009)

PostNapisane: 2009-04-01, 21:02
przez Franzi
ten wiersz jest sliczny ;) tez bym chciala cos takiego kiedys napisac ;)

PostNapisane: 2009-04-02, 17:52
przez FLAJ
Maj
Pamietam jak w cieply wieczor majowy.
Siedzialam spokojna, otulal nas wiatr.
O zadnych zmartwieniach nie bylo mowy.
Mielismy byc razem tysiac swietlnych lat.

(...)

I nic nie mowiac, spojrzalam w gore.
Chmura swym puchem druga pchala chmure.
I nagle mym oczom cud sie ukazal.
Bog z czarnego nieba ciemnosc wymazal.

Palec unioslam: "Spojrz w gore, Kochanie!
Maly Woz na niebie! O dzieki Ci Panie!".
Ty patrzysz - nie widzisz, wzrok swoj trzymasz prosto:
"Przeciez tam do gory gwiazdy tylko rosna..."

"No spojrz! Wysoko nad Duzym Wozem Woz Maly!
Nie widzisz?! Gwiazdy na niebie wzor usypaly!"
Ty patrzysz - nie wierzac i wielce sie dziwisz:
"Chyba na niebie, ktore ty tylko widzisz..."

Na co ja wzburzona:
"Przeciez on istnieje! Nawet ksiezyc, zobacz! przez ciebie sie smieje!
Przeciez on istnieje! I nigdy nie zginie...
To nie moja wina, ze widac go w zimie!"

(2 IV 2009)

PostNapisane: 2009-04-02, 21:53
przez VerTax
Kwiecien
Ukradles mi serce! Ukradles mi dusze!
By to odzyskac, ziemie porusze!
Bo juz tylko tego... do szczescia mi trzeba!
Chmury na czesc tego, uwierz! zdejme z nieba!

Slonce zaleje oceanow morzem.
Gwiazdy polapie a pozniej zetne nozem.
I deszcz wysusze do suchej nitki ostatniej.
I mgla nam szara calkiem w oczach zblednie na dnie.

Teczy kolor zieleni ukradne.
Ze sniegu zrobie balwana.
Burze piorunem poraze.
Z ksiezyca ulepie rogala.
Wiatr sila przegonie.

Wpedze cala pogod-e w ok-r-utna
A-GO-N-I-Ę.

Chmury na czesc tego, uwierz! zdejme z nieba...
Bo tylko tego... do szczescia mi trzeba...
By to odzyskac, ziemie porusze...
Ukradles mi serce... Ukradles mi dusze...

(1 IV 2009)


To teraz zagadka. Rozszyfrujcie ja... Ja mialem wczoraj godzine rycia bani ocb :)

PostNapisane: 2009-04-19, 15:04
przez FLAJ
Marzec
‘Nie odcinaj mi skrzydel, bo i tak odlece
Mam skrzydla! uciekne w chmur geste gestwiny
Uwierz mi, z niebios struktury nie zlece
Nie wespniesz sie do mnie, nie zrzuce Ci liny!

Nie odcinaj mi skrzydel, bo i tak polece
W najswietsze do gory zawitam progi
Nad puchem chmur bialych z polotem przelece
I zlapie rekami Boga za nogi

Nie odcinaj mi skrzydel, bo i tak pofrune
Mimo, ze myslisz, ze na ziemie rune
Polece wysoko! po niepewnym niebie
Uciekne na chmurze od pokus, od Ciebie

Zostaw! nie ruszaj! przyfrune z powrotem
Przez chwile chce poczuc sie slonca zlotym zlotem
Chce sie poczuc na chwile jak lot samolotem
Chwila szybko minie, przylece tu potem!

Nie odcinaj mi skrzydel! nigdzie nie lece!
Bez Ciebie nawet z Bogiem do gory nie wzlece!’

‘Obcialem Ci skrzydla. Nigdzie nie fruniesz…
Co najwyzej po niebie palcem przesuniesz…’

(17 IV 2009)